Nigdy nie brakowało mi wiary że to co robię jest ważne, jakościowe i po prostu dobre, jak również pracowitości i wytrwałości. Mój salon teoretycznie nie potrzebował rozwoju. Potrzebował uporządkowania tego co w nim było. W każdej przestrzeni i nie mam na myśli bałaganu, ale porządek i spójność w organizacji, wizerunku, cenniku i zarządzaniu. Otwierając salon fryzjerski trzy lata temu gdy byłam pewna że mi się uda, bardzo szybko zdobyłam bazę klientów, rozwijałam się inwestowałam w salon, po jakimś czasie również w ludzi.
Zatrudniając pracowników robiłam to po to by przyjmować jeszcze więcej klientów i zwiększyć obrót. Szybko okazało się jednak że jednoosobową działalność to co innego niż biznes zatrudniający 2 dodatkowe osoby. Kontrola kosztów i finanse pracownika to podstawa do tego aby zatrudniać. Tego musiałam się nauczyć od podstaw, jeszcze wiele zmian przede mną. Cennik był pucki co największą rewolucją i bez szkolenia biznesowego na pewno był by trudną próbą dla salonu.
Opanowanie, przejęcie pełnej kontroli nad tym co dzieje się w salonie pod względem finansowy, kosztowym i inwestycyjnym pomogło mi przejść rzeź ten proces łagodnie i skupić się na relacji z klientem, oraz żeby pracownicy dostali narzędzia i techniki sprzedażowe do przekazania informacji o podwyżkach klientom. Minie jeszcze kilka miesięcy, zanim zobaczę efekty, ale biorąc pod uwagę że ostatni rok prowadzę działalność z bobasem i mam jeszcze dwoje starszych dzieci to cieszę się że zyskuje więcej czasu dla rodziny nie tracąc przy tym obrotu.